35 lat arcydzieła. Historia, która wstrząsnęła widzami i zmieniła kino

Dodano:
„Chłopcy z ferajny” Źródło: Warner Bros.
Kiedy w 1990 na festiwalu w Wenecji Martin Scorsese pokazał swój nowy film, niewielu spodziewało się, że stanie się jednym z najważniejszych w historii kina.

Dziś, 35 lat później, dzieło Scorsese uznawane jest za arcydzieło i punkt zwrotny w przedstawianiu mafijnego świata na ekranie. To oczywiście wspaniali pod każdym względem „Chłopcy z ferajny”.

Kariera „Chłopców z ferajny”. Z ulicy na piedestał

Droga „Chłopców z ferajny” na szczyt nie była prosta. Pokazy testowe w Warner Bros. nie wróżyły dobrze, widzowie wychodzili z kina już w pierwszych minutach, po otwierającej film scenie, w której Tommy DeVito, grany przez Joe Pesciego, brutalnie dobija rannego gangstera, dźgając go wielokrotnie nożem.

Obawy okazały się niepotrzebne. Obraz zebrał entuzjastyczne recenzje, a w Wenecji reżyser odebrał Srebrnego Lwa. Produkcja otrzymała sześć nominacji do Oscara, a Joe Pesci został uhonorowany statuetką za najlepszą rolę drugoplanową. Już dekadę później „Chłopcy z ferajny” trafili do Narodowego Rejestru Filmowego Biblioteki Kongresu USA jako obraz o „znaczeniu kulturowym, historycznym i estetycznym”.

Film oparty został na książce Nicholasa Pileggiego „Wiseguy”, opisującej prawdziwą historię wzlotu i upadku Henry’ego Hilla, gangstera o irlandzko-włoskich korzeniach. W ekranizacji Hill (Ray Liotta) przechodzi drogę od chłopca na posyłki dla lokalnej mafii, przez złodzieja i podpalacza, po współuczestnika jednego z najsłynniejszych napadów w historii Ameryki – skoku na Lufthansę na lotnisku JFK w 1978 roku. W drodze na szczyt wspomagany jest przez swojego mentora Jimmy'ego Conwaya (w tej roli Robert De Niro, wzorowany na prawdziwym gangsterze Jamesie Burke'u) i jego przyjaciela, porywczego DeVito, granego przez Pesciego, który również odgrywa prawdziwą postać, gangstera Thomasa DeSimone. Gdy Hill wplątuje się w handel narkotykami i z czasem zaczyna popadać w paranoję, by uniknąć śmierci lub więzienia, decyduje się zostać informatorem FBI. Zostaje świadkiem koronnym, objętym programem ochrony świadków.

„Chcieliśmy, żeby to było prawdziwe”

Dla Scorsese kluczowa była prawda. Reżyser podkreślał, że wspomnienia Hilla zebrane przez Pileggiego uderzały szczerością i realizmem. „Ta niesamowita, maratońska narracja, którą Nick Pileggi zebrał w całość, była niezwykle szczera” – mówił w rozmowie z BBC.

Na ekranie autentyzm miał być widoczny w każdym szczególe – od stroju i jedzenia po sposób mówienia bohaterów. W filmie pojawił się nawet prawdziwy prokurator federalny Edward McDonald, który zagrał samego siebie. „Wszyscy mieliśmy ten sam dylemat: przedstawiono nam film, który mieliśmy nakręcić, i chcieliśmy, żeby był prawdziwy” – wspominał Ray Liotta w rozmowie z BBC. Robert De Niro, odtwórca roli Jimmy’ego Conwaya, rozmawiał telefonicznie z Henrym Hillem, wówczas ukrywającym się w różnych miejscach. „To znaczy, nigdy nie wiedziałem, gdzie jest i nigdy nie chciałem wiedzieć, więc pytałem go o to i omawiałem z nim scenariusz. To było bardzo pomocne” – mówił aktor.

Film pokazuje zarówno kuszącą stronę mafijnego stylu życia – pieniądze, władzę i przywileje – jak i jego brutalność. Scorsese nie unikał konfrontacji widza z przemocą. Co jeszcze bardziej przerażające, przemoc konfrontowana jest tu ze zwykłymi, codziennymi sytuacjami. Jak wtedy, gdy DeVito pożycza od swojej matki (w filmie granej przez Catherine, matkę Scorsese), która gotuje mu posiłek, wielki kuchenny nóż, którego użyje potem, by dobić rannego gangstera. Jak w jednej z najsłynniejszych scen, podczas której padają kultowe słowa: „Zabawny w jakim sensie?”, kiedy to śmiech w sekundę zamiera i pojawia się groza. Ciekawostka. Tej sceny nie ma w książce, ale również jest prawdziwa. Powstała na kanwie opowieści aktora, Joe Pesciego, o jego incydencie z młodości, kiedy to pracując jako kelner, prowokował lokalnego gangstera. Nie są zmyśleniem sceny z osadzonymi za kratami gangsterami, którzy szykują sobie na kolację prawdziwą włoską ucztę z prosciutto i winem na czele. Tak, w więzieniu, do którego trafił Henry Hill, „chłopcy z ferajny” mieli odrębne przywileje, specjalne cele, a nawet kuchnię.

Arcydzieło, które zamyka rozdział i otwiera nowy

Obraz Scorsese, specjalisty od kina gangsterskiego, to także zamknięcie pewnego rozdziału w historii pop kultury. Koniec romantycznego mitu „szlachetnego mafiosa z zasadami”, jaki prezentowany był chociażby w kultowym „Ojcu chrzestnym”. W „Chłopakach z ferajny” jest już tylko na początku, by jeszcze bardziej uzmysłowić, jak bolesny bywa upadek.

Uwodzicielska strona przestępczego stylu życia – pieniądze, władza i specjalne traktowanie, które przyciągnęły Hilla – jest w pełni widoczna szczególnie podczas brawurowego, trzyminutowego ujęcia z jednej kamery, które śledzi Hilla i jego przyszłą żonę Karen (w tej roli Lorraine Bracco) z ulicy, przez kuchnie klubu nocnego Copacabana, aż do stolika przygotowanego specjalnie dla nich przed sceną. „Wiesz, gangsterzy zawsze byli, w jakiś subtelny sposób, gloryfikowani, bo sprzeciwiają się władzy” – powiedział De Niro Normanowi.

„Chłopakach z ferajny” przerwali ten zaklęty krąg. Sam Martin Scorsese tak podsumował przesłanie filmu w rozmowie z BBC w 1990 roku: „Ostatecznie prowadzą puste życie. Szokująco puste, pełne destrukcji, a nie budowania”. To właśnie dlatego „Chłopcy z ferajny” do dziś pozostają nie tylko filmem o mafii, lecz także uniwersalną opowieścią o ludzkich słabościach, iluzji władzy i destrukcyjnej sile przemocy.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...